Grad bramek w Derbach

Grad bramek w Derbach

Nysa Przewóz – MKS Budowlani Gozdnica 2:7 (1:5)

Bramki: Madeja (18’, 37’,43’, 76’), Hawrylak (22’), Łuszczyński (40’), Trześniowski (89’)

Niespodziewanie wysokim wynikiem zakończyły się Derby pomiędzy Nysą Przewóz i Budowlanymi Gozdnica. Piłkarze sprezentowali kibicom prawdziwy grad bramek, którego nikt się nie spodziewał. Sympatycy futbolu oczekiwali raczej zaciętej rywalizacji, która mogłaby zakończyć się ewentualną jednobramkową przewagą któregoś z zespołów.

Faworytem spotkania był MKS, który zajmował drugie miejsce. Gospodarze nie zamierzali jednak oddawać pola rywalom, co udowodnili już w pierwszych minutach meczu. To właśnie zespół z powiatu żarskiego lepiej wszedł w spotkanie, dominując środek pola. Nysa mogła objąć prowadzenie tuż po pierwszym gwizdku arbitra, jednak Marcin Paszek nie wykorzystał rzutu wolnego z okolic pola karnego. Kolejna akcja miejscowych przyniosła im gola. Zawodnik Nysy sprytnie zwiódł obrońców MKS-u i posłał piłkę na długi słupek bramki strzeżonej przez Marka Szymańskiego.

Strata gola w tak wczesnej fazie meczu podziałała na Budowlanych jak płachta na byka. Gozdniczanie nie zamierzali przegrać w Derbach, dlatego też ostro zabrali się za odrabianie strat. W 18. minucie fantastycznym podaniem z głębi pola popisał się Piotr Kleszczyński, który dostrzegł wbiegającego w pole karne Piotra Madeję. Kapitan MKS-u umieścił piłkę w siatce doprowadzając do wyrównania. Zaledwie cztery minuty później było już 1:2. Po rzucie wolnym dla Budowlanych nastąpiło małe zamieszanie przed bramką Nysy. Piłka najpierw trafiła w słupek, a następnie wylądowała przed linią szesnastego metra. Tam dopadł do niej Ernest Hawrylak, który pewnym strzałem pokonał bramkarza.

Po wyjściu na prowadzenie, niebiesko-czerwoni zaczęli kontrolować grę. Co prawda gospodarze mieli kilka dogodnych okazji, jednak nie potrafili przełożyć ich na bramki. Co nie udawało się Nysie, wychodziło przyjezdnym, a w szczególności skrzydłowemu z numerem siedem. Piotr Madeja, bo to o nim mowa, wykorzystał świetne podanie Andrzeja Ciepielowskiego, podwyższając wynik na 1:3. Kibice z Gozdnicy nie zdążyli jeszcze ochłonąć po golu, a już mieli kolejną okazję do świętowania. Piłka po rzucie rożnym spadła na głowę Daniela Łuszczyńskiego i przekroczyła linię bramkową. W 43. minucie, a więc trzy minuty po golu Łuszczyńskiego, swojego trzeciego gola zdobywa Piotr Madeja. Lider MKS-u skompletował hat-tricka po strzale głową. Warto zaznaczyć, że wszystkie trzy bramki tego zawodnika wyglądały niemal identycznie. Przekątna piłka, nabieg z prawej flanki, strzał i gol. Mimo takiej powtarzalności, gospodarze mieli wielki problem z zatrzymaniem zawodnika Budowlanych.

Pierwsza połowa wprowadziła kibiców w osłupienie. Fani niebiesko-czerwonych powoli rozpoczynali już świętowanie zwycięstwa, miejscowi zaś, kręcili głowami z niedowierzaniem. Nic nie zapowiadało przecież takiego pogromu.

Początek drugiej części gry przebiegał pod dyktando gospodarzy. Nieco rozluźnieni Budowlani oddali Nysie zbyt dużo miejsca, co miejscowi skrzętnie wykorzystali. W 49. minucie piłka po rzucie rożnym trafiła przed pole karne gości. Tam dopadł do niej były zawodnik MKS-u – Marcin Paszek, który uderzył futbolówkę po ziemi. Zasłonięty golkiper – Marek Szymański – nie zdążył zareagować, co doprowadziło do utraty gola. Wydawało się, że pokrzepieni bramką piłkarze Nysy ruszą do zmasowanego ataku na bramkę rywali. Tak się jednak nie stało. Miejscowych było stać na pojedyncze zrywy, w których brakowało postawienia kropki nad „i”.

Budowlani, którzy zwycięstwo w Derbach mieli w garści, nie zamierzali forsować tempa. Stworzyli kilka ciekawych akcji, jednak większą uwagę poświęcili na utrzymaniu i tak dobrego już wyniku. Kwadrans przed końcem do siatki trafił Piotr Madeja. Był to czwarty gol skrzydłowego w tym spotkaniu. Bramka znów padła po szablonowej akcji. Tym razem Madeja został obsłużony przez Kamila Lenczewskiego, który centrował piłkę z lewej flanki. Wynik spotkania ustalił grający trener – Dariusz Trześniowski. Na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry, posłał piłkę tuż obok nogi zrezygnowanego bramkarza Nysy.

Gozdniczanie po raz kolejny w tym sezonie pokazali, że żaden rywal nie jest im straszny. Wysoka wygrana cieszy, zawłaszcza, że jest to wygrana w meczu derbowym. Niebiesko-czerwoni, dzięki bardzo dobrej postawie, utrzymują się na pozycji wicelidera. Dobrą wiadomością dla MKS-u jest fakt, iż w spotkaniu Czarni Jelenin – Unia Kunice-Żary padł remis (2:2). Podział punktów w tym spotkaniu sprawił, że Budowlani tracą do lidera zaledwie jeden punkt, zaś przewaga nad trzecią drużyną – Czarnymi Jelenin – wzrosła do czterech oczek.

Skład:
Szymański – Bronicz (58’ Kurzawa), Nems, Klisowski, K. Lenczewski – Madeja [C], Hawrylak (75’ Sobieszkoda), Sych, Łuszczyński (60’ Pawlak), Kleszczyński – Ciepielowski (83’ Trześniowski)

ZDJECIA

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości