Dwa oblicza MKS-u

Dwa oblicza MKS-u

Mirostowiczanka Mirostowice Dolne – MKS Budowlani Gozdnica 1:4 (1:0)

Bramki:
Markowski (13’) – Nems (51’), Ciepielowski (67’), Kleszczyński (78’), Madeja (90’+1)

Budowlani Gozdnica odczarowali nieprzyjemny dla nich teren zwyciężając w Mirostowicach Dolnych 1:4. Wynik może okazać się zwodzący dla oka, bowiem przebieg meczu nie był zbyt dobry dla MKS-u.

Gozdniczanie mieli bardzo duże problemy z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy. Pomocnicy długimi podaniami próbowali uruchamiać Andrzeja Ciepielowskiego, jednak akcje nie przynosiły żadnego efektu. Piłkarze Mirostowiczanki byli częstymi gośćmi na połowie MKS-u. Głównie atakowali swoją lewą stroną. Jedna z takich oskrzydlających akcji zakończyła się golem. W 13. minucie piłka zagrana po ziemi znalazła w polu karnym Mateusza Markowskiego, który nie dał szans Markowi Szymańskiemu. Podrażnieni szybko straconym golem Budowlani, nie przełożyli jednak sportowej złości na wynik. Mimo kilku prób nie potrafili trafić futbolówką do siatki. Mizerna postawa niebiesko-czerwonych w akcjach ofensywnych była spowodowana bardzo słabą grą w środku pola. Pomocnicy mieli problemy z dokładnym rozgrywaniem piłki i konstruktywnym tworzeniem ataków.

W drugiej części meczu gra Budowlanych uległa poprawie. Można powiedzieć nawet, że w drużynie nastąpiły diametralne zmiany. Gozdnicznie w końcu zaczęli grać piłką, co miało przełożenie na wynik. W 51. minucie bardzo dobrym dośrodkowaniem z rzutu rożnego popisał się Kamil Lenczewski. Piłka przeleciała przez niemal całe pole karne i trafiła na Kamila Nemsa, który perfekcyjnie złożył się do strzału. Fantastyczne uderzenie wolejem dało MKS-owi remis. Dziesięć minut później znów zawrzało w polu karnym Mirostowiczanki. Tym razem powód był zupełnie inny. Golkiper z Mirostowic Dolnych - Paweł Maćków – domagał się odgwizdania na nim przewinienia. Arbiter spotkania – Bogdan Raczykowski – nie dopatrzył się jednak faulu w tej sytuacji, co rozwścieczyło bramkarza, który w mocnych słowach postanowił powiedzieć sędziemu co o nim myśli. Rozjemca tego spotkania nie miał wyboru i musiał wyrzucić z boiska nerwowego gracza.

Był to bezwzględny punkt kulminacyjny meczu. Pozostający bez rezerwowego golkipera gospodarze musieli postawić na bramkę zawodnika z pola. To ułatwiło zadanie niebiesko-czerwonym, którzy już w 67. minucie wyszli na prowadzenie. Akcja prawą stroną zakończyła się dośrodkowaniem na nogę Andrzeja Ciepielowskiego, który bez problemów skierował piłkę do siatki. W końcowej fazie spotkania, to niebiesko-czerwoni praktycznie nie schodzili z połowy miejscowych. Efektem takiej ofensywy były kolejne bramki. Jedną z nich zdobył Piotr Kleszczyński, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym, przejął bezpańską piłkę i zrobił z niej użytek. W doliczonym czasie gry wynik meczu ustalił kapitan - Piotr Madeja.

Gozdniczanie zagrali mecz dwóch oblicz. Pierwsza połowa była bardzo słaba dla MKS-u. Brak gry piłką, wiele błędów i niepotrzebnych strat, z których skorzystała Mirostowiczanka. Druga część gry, to zdecydowanie lepszy występ MKS-u. Gozdniczanie obudzili się z letargu i pokazali kibicom swoje atuty.

Skład:
Szymański – Wdowiak (46’ Pawlak), Nems, Klisowski, K. Lenczewski – Madeja [C], Plichta (46’ Trześniowski), Hawrylak (83' Bronicz), Łuszczyński, Kleszczyński – Ciepielowski

ZDJĘCIA

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości